78. rocznica IV rozbioru Polski.
Układy ze słabszymi nic nie znaczą, trafiają do kosza gdy dogadują się miedzy sobą silniejsze kraje.
Wrzesień 1939 roku trwa walka z przeważającymi – i liczebnie i technologicznie - wojskami niemieckimi. Agresorzy odznaczają się – zwłaszcza lotnictwo – okrucieństwem i bezprzykładnym atakowaniem z premedytacją bezbronnej ludności cywilnej. Napadnięta Polska krwawi. Nikt nie ma wątpliwości mamy do czynienia – nie tylko pod względem taktycznym i strategicznym – z nowym rodzajem wojny globalnej.
Miejscami rwie się – nowa metoda walki zagonów pancernych - ale jest realna do utrzymania linia obrony na skróconym froncie linii Narew – Wisła – San (notabene początkowo planowana linie rozbioru II RP). Tym bardziej, że w zasadzie nigdzie nie udaje się wziąć w kleszcze okrążenia większych jednostek WP, które wycofują się ku centrum kraju (na czele z najsilniejszą Armią Poznań).
Do wspomnianej wyżej nauki historii należy dodać jeszcze i tą - wypowiedziane przez Marszałka Józefa Piłsudskiego na łożu śmierci słowa „wy tej Polski nie utrzymacie”.*
Każdy jak może unika walki na dwa fronty. Stąd Rosja sowiecka, która w myśl ustaleń z niemieckimi narodowymi socjalistami mająca uderzyć na II RP do dwóch tygodni od ich ataku wyczekuje. Moskale uderzyli natychmiast gdy tylko mogą tj. dzień po wejściu w życie układu rozejmowego z Japonią, z której Armią Kwantuńską prowadzą od czterech miesięcy walki w chińskiej Mandżurii oraz Mongolii.**
Pakt o nieagresji z ZSRS (zresztą tak jak i z III Rzeszą) okazał się niczym wobec perspektyw jakie dawał agresorom (okupantom) – pakt Ribbentrop – Mołotow. Nasz los, ale nie tylko - również wielu krajów/narodów w Europie Środkowej (m.in. Litwy, Łotwy, Estonii, Besarabii, w zasadzie tylko Finlandia zdołała się obronić) - został przypieczętowany już 23 sierpnia 1939 roku wraz z momentem podpisania tego paktu. Jego istotę oraz efekty bardzo dosadnie i celnie określili publicyści „Gościa Niedzielnego”: 280 słów, które kosztowało życie co najmniej 50 milionów ludzi! ***
Wracając jednak do II RP 17 września 1939 r. na żołnierzy KOP i nielicznych osłonowych jednostek WP pozostawionych na wschodzie dosłownie wlewa się gigantyczna masa wojsk sowieckich uniemożliwiając praktycznie jakąkolwiek dalszą skuteczną walkę. Pomimo to mamy przykłady heroicznych – tym bardziej, że od początku skazanych na niepowodzenie - walk z bolszewickim agresorem w rejonie umocnionym Sarny (m.in. Tynne), kilkudniową obronę Grodna (z walnym udziałem harcerzy), czy bitwę (a w zasadzie następujące po sobie bitwy gen. Kleeberga i gen. Orlik-Ruckemanna) pod Szackiem. Żołnierze Polscy wycofujący się w kierunku centrum kraju – Warszawy – atakowani byli często zza węgła przez zrewoltowaną ludność rusińską i poleszuków, jednak z przewagą elementu pochodzenia żydowskiego.. Zwłaszcza marynarze Flotylli Pińskiej (po zatopieniu okrętów) musieli bagnetami torować sobie drogę na zachód i niejednokrotnie niszczyć czerwone bramy powitalne wystawiane w oczekiwaniu na przybycie bolszewików. Podkreślić jednak należy, że wielu młodych Ukraińców walczyło wówczas w szeregach WP z Niemcami praktycznie w szeregach każdej polskiej armii. Liczne są również przykłady równoczesnych walk z obu agresorami np. na Lubelszczyźnie. Wzięcie w podwójne kleszcze zmuszało polskich żołnierzy do kapitulacji. Tak stało się chociażby w przypadku obrony Lwowa, bitwy pod Wytycznem (30 IX – 1 X 1939 r.), czy ostatniej bitwy Września pod Kockiem (2-5 X 1939 r).
Symbolicznym aktem dopełnieniem podziału Polski stała się wspólna niemiecko – radziecka defilada wojskowa w Brześciu. Po raz kolejny nasza Ojczyzna osamotniona i zdradzona przez sojuszników została rozdarta pomiędzy agresywnych, imperialnych sąsiadów.
Rocznica dnia w którym dokonuje się IV rozbiór skłania do namysłu również nad tym właśnie określeniem. Określeniem, którego używanie przez kolejne pół wieku było zakazane, a i dziś jakoś niezbyt może znaleźć miejsce w naszej historiografii. Niestety. Dziwne, tym bardziej, że dokładnie opisuje, oddaje istotę rzeczy. Szkoda i żal zwłaszcza gdy wspomni się nie tylko dziadków i rodziców, ale i wcale znowu nie tak nielicznych nauczycieli historii czy polonistów, którzy w latach PRL przemycali tą (z całą prawdą o sowietach) wiedzę. Ryzykowali wcale nie tak mało (dziś by można rzec, że nie tylko ciepłą wodę z kranu – i nie tylko dlatego, że w Polsce komunistycznej wcale nie była taka powszechna) dając nadzieję kolejnym młodym pokoleniom Polaków na prawdę. Choć bolesną, ale jakże cenną w owych czasach – ratującą od zakłamania.
Jan Fedirko
* Po latach krwawych, wręcz heroicznych walki o niepodległości Polski po latach rozbiorów – wykuwania jej granic właśnie na wielu frontach oczywiste dla Naczelnika Państwa było to, że byt odrodzonej Ojczyzny możliwy jest niezależnie od naszych starań tylko w sytuacji dopóki Rosjanie (tym razem pod postacią CCCP) nie porozumieją się z Niemcami (w tym wypadku III Rzesza) ponad naszymi głowami. Tego uczy praktycznie cała nasza historia i warto o tym pamiętać również dzisiaj!
** Zapominamy w Europie o tamtejszym teatrze działań wojennych, który np. dla Amerykanów (Pacyfik – Azja) był głównym. Kto dziś i w Polsce pamięta, że II wojna światowa zakończyła się… 2 IX 1945 r.
*** W dniu tym - 23 sierpnia - obchodzimy Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych, Niestety pomimo swej nazwy „europejski” dzień ten jest – i to coraz słabiej – pamiętany. W zasadzie tylko w ww. krajach, które w pierwszej kolejności dotknęły bezpośrednio tragiczne skutki paktu berlińsko – kremlowskiego.