mega888 Jeszcze o obchodach rzezi wołyńskiej - relacja z Łucka

Jeszcze o obchodach rzezi wołyńskiej - relacja z Łucka

Przedstawiciele Fundacji Niepodległości wzieli udział w obchodach rocznicy Rzezi Wołyńskiej, które miały miejsce w Łucku. Przedstawiamy relację oraz galerię zdjęć Piotra Chęcia:

Dzień po uroczystościach rocznicowych w Warszawie, nocą z 12 na 13 lipca wyruszam na Wołyń. Pielgrzymkę w miejsca kaźni zorganizowała Fundacja Niepodległości wraz z Zarządem Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność". Mały tłum gromadzi się w deszczową noc na ul. Królewskiej. W sumie 130 osób reprezentujących różne grupy wiekowe i zawodowe.

 

Wyjeżdżamy w chwilę po północy trzema autokarami. Wraz z Witoldem Warakomskim jesteśmy w tym oznaczonym numerem „2". Tym razem Witek będzie występował w roli filmowca-dokumentalisty. Przyjaciele śmieją się - tyle razy przekraczał granicę Polsko- Ukraińską, że celnicy otworzą dla niego specjalny pas tranzytowy.

Do granicy w Dorohusku docieramy około godziny 3 nad ranem, w pasie przygranicznym robię kilka zdjęć. Po stronie ukraińskiej odprawa przebiega szybko. Jesteśmy na Ukrainie. Tuż za granicą mamy pierwszy postój, musimy poczekać na przedstawicieli polskiego konsulatu i naszego przewodnika Anatola Sulika - człowieka o polsko-ukraińsko-rosyjskich korzeniach, kopalni wiedzy o historycznych zawiłościach Wołynia, śladach polskości i wydarzeniach 1943 roku.

Jestem nieco zaskoczony - nasze autokary będą jechać w eskorcie milicji ukraińskiej. Z przodu oznakowany opel na „mijakach", z tyłu dyskretnie będziemy obserwowani przez chyba- omonowców?

O piątej nad ranem docieramy do Ostrówek, tu 30 sierpnia 1943 roku odziały UPA w bestialski sposób wymordowały około 500 Polaków, w tym 204 dzieci. Ostrówki są jednym z nielicznych uporządkowanych cmentarzy. Przy prowizorycznym ołtarzu Mszę Świętą odprawiają ks. prof. Józef Marecki, ks. prof. Jerzy Pałucki oraz ks.Prałat Ireneusz Juszczyński. Uczestnicy po mszy składają na mogiłach kwiaty i palą znicze. W chwilę później uciekamy do autokarów, komary dają się nam we znaki.

Kolejna miejscowość na naszej trasie to Luboml . Miasto rejonowe, o bogatej polskiej historii. Pan Anatol wprost „bombarduje" nas faktami, po paru minutach jestem już historycznie usatysfakcjonowany. Jesteśmy na cmentarzu na skraju miasta, założonym w XVIII wieku, przez te dziesięciolecia bardzo zniszczonym. Mimo prac renowacyjnych ocalało tylko ok. 110 nagrobków, rozrzuconych po nierównym terenie. Znajduje się tu zbiorowa mogiła zamordowanych przez UPA mieszkańców wsi Kąty.

Z Lubomla docieramy do Werby – miejscowości leżącej na drodze do Włodzimierza Wołyńskiego. W XX-leciu międzywojennym na tym terenie istniały tu polskie wsie i kolonie, w całej gminie UPA wymordowała 1500 osób. Dziś jedynym świadkiem polskości na tej ziemi jest stojący przy skrzyżowaniu dróg krzyż , wykonany z żelaznej rury i z informacją ogólną na tabliczce. Smutne....

W strugach deszczu jedziemy do Włodzimierza Wołyńskiego, autokary jadą slalomem- stan dróg Ukrainy ciężko doświadcza kierowców. Włodzimierz Wołyński to jedno z najstarszych miast Wołynia. W 1943 roku miasto stanowiło schronienia dla polskiej ludności przed UPA. Zatrzymaliśmy się przy starym katolickim cmentarzu z końca XVIII wieku. To co jest charakterystyczne dla tego miejsca to biała brama i zaraz po wejściu widok kolorowych krzyży – wściekle niebieskich i pomarańczowych. To ukraińskie nagrobki, polskie, o wiele skromniejsze, położone są nieco dalej od wejścia. W sumie 450 mogił. W miarę możliwości polskimi grobami opiekuje się mieszkająca przy cmentarzu pani Zofia, którą spotkaliśmy po wyjściu z cmentarza.

Jedziemy dalej do Porycka, dziś Pawliwka około 30 kilometrów od Włodzimierza Wołyńskiego. Trafiamy do miejscowości, której dzieje sięgają 1418 roku. Ślady polskości zostały zniszczone tu przede wszystkim podczas wojny polsko-bolszewickiej, częściowo przez banderowców i później władze sowieckie. 11 lipca 1943 roku UPA wymordował polską ludność, głównie podczas mszy w kościele. Zbrodniarze wdarli się do kościoła rzucając granaty i ostrzeliwując Polaków z broni maszynowej. Aby dopełnić mordu zdetonowali w świątyni pocisk artyleryjski. Łącznie w Porycku zginęło 222 Polaków. W 2003 roku odsłonięto tu Pomnik Pojednania podczas spotkania prezydentów Polski i Ukrainy. Dziś cmentarz jest dobrze utrzymany. Podczas naszego pobytu w tym miejscu spotkaliśmy redaktorów ukraińskiej telewizji, którym kilku uczestników udzieliło wywiadu.

Ostatnim tragicznym miejscem sobotniej podróży był Kisielin. Tu 11 lipca 1943 w czasie, gdy niemal cała polska ludność Kisielina przebywała na mszy świętej, miasteczko oraz kościół zostały otoczone podwójnym kordonem upowców. Gdy po zakończeniu mszy Polacy zaczęli wychodzić z kościoła, otworzono do nich ogień. Wśród zaatakowanych wybuchła panika, ludzie cofnęli się do środka i zaczęli szukać ukrycia. Kilkadziesiąt osób zabarykadowało się na piętrze plebani połączonej z kościołem, 4 osoby ukryły się pod dachem kościoła. Około 80 osób, które pozostały w kościele i poddały się, zostało zamordowanych przez Ukraińców - rozebranych pod przymusem rozstrzelano pod dzwonnicą i dobito bagnetami. Polacy, którzy uciekli na piętro plebani, zdołali obronić się, rzucając we wspinających się po drabinach upowców cegłami z rozbieranych ścian i pieców oraz odrzucając wrzucane przez okna granaty. Po 11 godzinach oblężenia upowcy odeszli. Podczas akcji obronnej zginęły 4 osoby a 6 zostało rannych. Upamiętnieniem zbrodni w Kisielinie zajmował się Włodzimierz Dębski, syn Leopolda i Anisji, który w obronie plebanii stracił nogę. W 2006 r. wydano jego monografię o Kisielinie pt. "Było sobie miasteczko". Na jej podstawie w 2009 r. powstał film dokumentalny o tym samym tytule, opowiadający o zbrodni. Kompozytorem muzyki do filmu jest syn Włodzimierza, Krzesimir Dębski. Ruiny kościoła robią niesamowite wrażenie. Po części zarośnięte chaszczami i drzewami, ziejące pustką zaniedbane pomieszczenia, zawalone piwnice...

Ruszamy do Łucka, po podróży, chwila wytchnienia przy obiedzie i zakwaterowanie. Zaczynamy się śpieszyć by na godzinę 19.00 dotrzeć do Katedry Świętych Apostołów Piotra i Pawła na koncert w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Lubelskiej.

Po koncercie, wieczorny spacer kończy pierwszy dzień naszego pobytu na Wołyniu.

14 lipca rozpoczął się dla nas wcześnie. 6 rano pobudka i ostatnie przygotowania. Pod Katedrę docieramy kilka minut po godzinie 9. Wszędzie pełno ludzi, ukraińscy milicjanci zaczynają tworzyć kordon ochronny, ukraińska służba bezpieczeństwa stara się w dość delikatny sposób przepędzać fotografujących i filmowców szczególnie Polaków. Rezygnuje z wejścia do Katedry, widzę więcej możliwości dla fotoreportażu na zewnątrz. Pogoda dopisuje – tak więc uczestniczący w uroczystościach na zewnątrz nie muszą się obawiać deszczu, który tak obficie witał nas na Ukrainie poprzedniego dnia. Trochę dziwi mnie postawa funkcjonariuszy BOR, podchodzę i pytam czy możemy liczyć na stworzenie strefy skąd będziemy mogli fotografować wejście prezydenta Komorowskiego. Bezradnie kręcą głowami (opiszę to później w innym miejscu: relacja na stronie TVP INFO). W końcu tuż przed przybyciem prezydenta stoję w tłumie ludzi przed Katedrą. Prezydent Komorowski przyszedł na piechotę w obstawie BOR-owików. Wokół rozbrzmiewa trzask migawek aparatów zgromadzonych wokół mnie ukraińskich fotoreporterów. Zaraz po wejściu prezydenta do Katedry wymijam pilnującego mnie milicjanta (jakoś specjalnie chyba mnie sobie upatrzył) i idę pod telebim, gdzie pośród polskich flag narodowych zgromadzili się uczestnicy naszej pielgrzymki, są tu także przedstawiciele Solidarności z Rzeszowa.

Eucharystię rozpoczyna Arcybiskup Mokrzycki, w kazaniu przypomina ofiary zbrodni. Wskazuje jak wiele jeszcze trzeba jeszcze zrobić na drodze do pojednania Polsko – Ukraińskiego. Uroczystości kończy wystąpienie prezydenta Komorowskiego i wiceprezydenta Ukrainy oraz wspólna modlitwa. Wśród przedstawicieli Lubelszczyzny udział w uroczystościach wzięli : senator Stanisław Gogacz, ksiądz biskup Mieczysław Cisło, Wojewoda Lubelski Jolanta Szołno-Koguc, delegacja władz samorządowych regionu, dyrektor lubelskiego oddziału IPN Jacek Welter. Zaraz po wyjściu z katedry prezydent Komorowski podchodzi do zgromadzonych przed nią ludzi. Niemiły akcent – młody Ukrainiec rozmazuje jajko na jego ramieniu. Luki w ochronie aż dziwią. Sam wchodzę w kordon ochrony BOR, fotografując głowę państwa na tyle „mocno" że funkcjonariusz odpycha mnie na bezpieczną odległość.

Po zakończeniu uroczystości w Łucku o godzinie 16 jedziemy do ostatniego miejsca naszej podróży. Zasmyki. Wieś której mieszkańcy bohatersko odpierali ataki UPA, tu powstały pierwsze oddziały samoobrony tworzone przez powstającą 27 Wołyńską Dywizję Piechoty. Na miejscowym cmentarzu znajdują się groby poległych żołnierzy Dywizji, którymi opiekuje się młodzież z lubelskiego OHP. Naszą pielgrzymkę zakończyliśmy tu wspólną modlitwą....

2 Pulk Strzelcow Konnych
2 Pułk Strzelców Konnych 
- lekcja historii

2 Pulk Strzelcow Konnych
partner medialny

FE PL na jasne tlo 240

FUNDACJA NIEPODLEGŁOŚCI
ZOSTAŁA UHONOROWANA NAGRODĄ
XXV FORUM EKONOMICZNEGO
W KRYNICY

DLA ORGANIZACJI POZARZĄDOWEJ
EUROPY ŚRODKOWO-WSCHODNIEJ

(2014)



Logo sklep



Nagroda Prezydenta RP 200



GEH



Bohater NKD



rok zolnierzy wykletych

 

Logo RZT

 

300x600 tlo 

raze z ulraina logo3

YouTube logo full color

logoCK

Adam Plakat 1 proc 2018 FB 300x300

PROSIMY O WSPARCIE 1%
DLA CHOREGO DZIECKA
NASZYCH PRZYJACIÓŁ
KRS: 0000037904
CEL: 14622 ADAM WACHOWICZ

Dzięki za pomoc!
Może się przydamy dziecku...