1 listopada 2015 – znicze na Wołyniu + zdjęcia
Lublin żegnał nas pustką ulic, godzina 4.15, opony szumią jednostajną piosenką podróży, my w samochodzie rozmawiamy o planach dnia, założone cele są wyśrubowane, ale i my, to nie ludzie z pierwszej łapanki… Dla mnie ta podróż, to okazja do powrotu wiary w ludzi i umiejętności kompletowania składu osobowego. Wiem, że na nich się nie zawiodę. Czołgista – Jerzy Drąg, Karlit – Tomasz Karliński, Akino- Ewa Wielgat i ja czyli Bestia. Naszym celem jest 1 listopada zapalić znicze na terenie Wołynia, na wyselekcjonowanych cmentarzach i miejscach. Naszym pierwszym celem będą Rymacze - Wieś Królewska, miejscowy cmentarz, który jest też miejsce spoczynku żołnierzy 27 W.D.P. A.K. Znajome miejsca witają nas srebrem szadzi i błękitem nieba rozdzieranym pomarańczem pierwszych promieni słońca. Niczym jubiler, noc okryła trawę, krzewy, drzewa, krzyże i mogiły srebrną powłoką jakby z bajkowej opowieści. Ogrzewając dłonie oddechem zapalamy znicze, modlitwa, kilka zdjęć i pora ruszać dalej. Ostrówki, zaczynamy od figury w miejscu, gdzie kiedyś stał kościół, miejsce po tegorocznej ekshumacji, cmentarz. Świat barwny pełnią kolorów jesieni, szum suchych liści i ciepło promieni słońca, tego dnia, dnia tak nam Polakom bliskiego, gdy odwiedzamy groby najbliższych. Spokój, czas jakby zamarł na chwilę, żwir miarowo chrzęści pod butami na ścieżkach cmentarza w Ostrówkach. Zatrzymujemy się tam na dłuższą chwilę, dopiero początek naszej podróży i warto siły podzielić racjonalnie. Droga do Woli Ostrowieckiej i Trupiego Pola jest zadziwiająco łatwa, prawie żadnej kałuży czy zwykle rozmiękczonych traktów polnych dróg, aura tego roku wysuszyła miejsca gdzie zwykle zawsze stała woda. Karlit i Ewa dopytują o te miejsca, to ich pierwsza wizyta w tym zakątku Wołynia. Nie znam nikogo, kogo by historia Trupiego Pola nie zadumała, pochylamy głowy nad tym skrawkiem piachu , który powoli pochłania las. Droga do Sokoła leśnymi ścieżkami i już jesteśmy w Lubomlu, na cmentarzu spotkamy Księdza Jana Burasa, naszego przyjaciela i wielkiego pomocnika wielu działań. Odprawia nabożeństwo na cmentarzu z garstką swoich parafian z Lubomla. Następnym miejscem są Przewały, tak mocno zmieniło się to miejsce po sierpniowych działaniach podobozu. W słońcu skąpane krzyże, tam gdzie jeszcze niedawno królowały krzaki i bezładnie porozrzucane śmiecie. Jeszcze 14 kilometrów i jesteśmy w Turzysku. Kolejne miejsce, które po działaniach letnich zupełnie zmieniło swoje oblicze. W lipcu przez kilka dni puławsko-kazimierska grupa wraz z tutejszymi mieszkańcami wydzierała z korzeniami dzikie drzewa, krzewy i zarośla, w sierpniu podobóz z Piotrem Gawryszczakiem na czele i dwoma charyzmatycznymi braćmi Chmieleckimi plus kilka osób wręcz wydarli chaosowi nieokiełznanej przyrody kolejne połacie powierzchni cmentarza . Jedynym, smutnym przypomnieniem dawnego „wyglądu” tego terenu, to pole Barszczu Sosnowskiego tuż obok. Z majestatycznie i dumnie sterczącymi kikutami tej przeklętej rośliny. Kowel, pusto jak to w niedzielę na ulicach, cmentarz wita nas uporządkowanymi ścieżkami, świeżymi biało-czerwonymi wstążkami na polskich grobach i palącymi się zniczami. Towarzystwo Kultury Polskiej z Kowla działa niczym dobrze naoliwiony mechanizm z widocznym skutkiem. Zapalamy znicze na kwaterze polskich żołnierzy z 1920 roku, grobach harcerzy, policjantów i wielu innych. Pora też na posiłek i dłuższą chwile przerwy. Zasmyki witają nas nowym anturażem, wycięto znaczny obszar lasu, który sąsiadował z tyłem cmentarza, światło zalało cały teren, zupełnie inaczej prezentując teraz mogiły i nagrobki. Choć słońce już nisko nad ziemia, zwiastując nieuchronność zbliżania się zmroku zapisujemy w pamięciach aparatów fotograficznych i kamery te chwile, momenty w tym miejscu… Jeszcze kilkanaście kilometrów i jesteśmy na polskim cmentarzu w Kupiczowie. I tutaj letnia akcja Wołyń 2015. Recordatio obeszła się niemiłosiernie z krzaczorami i drzewostanem zachłannie zagarniającym mogiły. We blasku ostatnich, czerwono – karmionych promieni słońca kończymy ustawiać znicze. Przed nami jeszcze podróż do Włodzimierza Wołyńskiego. W miejscu ekshumacji z lat 2013-2015 na grodzisku już w zupełnych ciemnościach ustawiamy znicze. Przydała się zabrana latarka i dodatkowe lampy w samochodzie. Ciemność i chłód opanowały już świat. Zmęczeni trochę, a jednocześnie zadowoleni ruszamy do Lublina. Przed północą już w objęciach Morfeusza… Dziękuję Ewie, Tomaszowi i Jurkowi za udział. Z czytelnikami się nie żegnam, mam dziwne przeczucie, ze jeszcze coś w tym roku trzeba będzie napisać… Czołem !
Bestia
Fundacja Niepodległości w Lublinie
Dariusz Tadeusz Palusiński
https://fundacja-niepodleglosci.pl/wydarzenia/wolyn-pamietajmy-pamietac/1491-1-listopada-2015-znicze-na-wolyniu#sigProIdeda3d85a45